poniedziałek, 24 października 2016

Na początku była biel...

Jakie wnętrza są najbardziej fascynujące? Moim zdaniem te, które odzwierciedlają duszę, ulotny nastrój. Odpowiednio zaaranżowane i udekorowane wnętrze może nas przenieść do dowolnego zakątka na ziemi, do dowolnej odległej epoki. Dzięki dobrze dobranym meblom, przedmiotom codziennego użytku i dekoracjom kreujemy niepowtarzalną krainę. W ten sposób małe mieszkanko przeistacza się w zamek o stu komnatach bądź w chatkę myśliwską na Dalekiej Północy.... Opowiem Wam o pewnym domu. Wszystko zaczęło się od burzliwych zmian w moim życiu. Na znak nowej, świeżej drogi życiowej postanowiłam, że mój dom przyoblekę w nieskazitelną biel.

Biel jest niesamowita. Kreuje nastrój nieustającej zimy. I tutaj od razu powiem - zima wcale nie musi być nudna i złowroga! Wręcz przeciwnie! Często pokazuje oblicze baśniowe, z nutą spokojnej nostalgii. Zima przywodzi na myśl przytulne pokoiki z mile trzaskającymi płonącymi szczapami w kominku, filiżankę gorącej herbaty, dobrą książkę...

Nie zwracałam uwagi na komentarze innych, że biel jest monotonna i nieciekawa, że przedpokój będzie przypominał sterylny szpital... Ja widziałam już oczyma wyobraźni końcowy efekt projektu. I z pewnością nie kojarzył się ze szpitalną bielą, lecz z tajemniczym domkiem w fińskich lasach. Bardzo istotną ideą tego projektu była "biel na bieli", czyli na białym tle mamy meble i przedmioty dekoracyjne w kolorze białym. Przynosi to efekt wnętrza bardzo odrealnionego, magicznego, chłodnego z jednej strony, a z drugiej - przytulnego i swojskiego.





.