Dzisiaj spadł pierwszy śnieg. To dobra okazja na wspominanie wizyt w norweskich domach i na zaprezentowanie odnalezionych w nich "skarbów". Przede wszystkim niesamowite są ich domy - tak proste w formie, zwykłe, nie wydumane, przypominające niekiedy wręcz... baraki! A jednocześnie tak pełne uroku, cudownej zwykłości pachnącej poczuciem bezpieczeństwa i spełnienia! W każdym oknie stoi lampa. Bardzo lubię ten zwyczaj. Od razu przyszły mi do głowy słowa piosenki "The Mystic's dream" Loreeeny Mckennitt - "Your lamps will call me home"...
Norwegowie, pomimo pewnej wstrzemięźliwości estetycznej we wnętrzach, nie unikają drobnych dekoracji. I słusznie. Zawieszają je głównie w oknach. Czego tam nie ma! Gliniane malowane na biało koty, koniki, serca, gałązki i donice ze storczykami. Aż chce się zajrzeć do takiego domu i wypić filiżankę gorącej czekolady gawędząc z gospodynią :) Zapraszam do obejrzenia plejady norweskich dekoracji...
A tutaj znalazłam najprawdziwszy skarb! Konik stanowiący uchwyt od starej drewnianej maglownicy pochodzącej z XVII wieku! Od razu przypomniałam sobie trylogię Sigrid Undset "Krystyna córka Lavransa...
A tak wygląda XVII-wieczna maglownica z bliska. Oto tradycyjne norweskie wzory rzeźbione w drewnie.
I w całej okazałości... Jako oryginalna ozdoba ścienna. Jak Wam się podoba ten pomysł?
W jednym z domów w Amot, w przedpokoju stało dziecęce drewniane krzesełko przykryte skórą jako ozdoba wnętrza.
 |
Dodaj napis |
A na drzwiach domu w Kroderen przywitała mnie kołatka...
Stara podkładka pod żelazko jako dekoracja ściany kuchennej w norweskim domu.